Tomasz Stockinger nie należy ostatnio do najbardziej lubianych osób w Polsce. Po jego pijackim rajdzie zakończonym ucieczką z miejsca wypadku ludzie jakoś nie chcą mieć z nim zbyt wiele wspólnego. Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji Stockingerowi brakuje bratniej duszy. I znalazł taką w osobie Ewy Kuklińskiej, swojej byłej kobiety. Piosenkarka nie raz pokazała, że bez protestów pozwala się wykorzystywać serialowemu doktorowi Lubiczowi.
Przez 15 lat romansu czekała, aż Stockinger zdecyduje się na rozwód. Niestety, kiedy w końcu to zrobił, okazało się, że wcale nie dla Kuklińskiej tylko dla zupełnie innej kobiety, pani mecenas, też o imieniu Ewa, z którą się spotyka.
_**Takie rzeczy po prostu bolą**_ - wyznała tygodnikowi Na żywo Kuklińska. Traci się wiarę w miłość.
Chociaż ich rozstanie trudno było nazwać przyjacielskim, nadal dogadują się na gruncie zawodowym. Kiedy ich związek jeszcze trwał, sceniczna praca w duecie cieszyła się taka popularnoscią, że Kuklińska założyła własną firmę Kuklińska Production, żeby pilnować interesów swoich i Stockingera. Ostatnio para dawnych kochanów znów spędza razem sporo czasu. Sąsiedzi aktora, którzy już odzwyczaili się od widoku Kuklińskiej, dziwią się, widząc, jak odbiera Lubicza spod domu swoim samochodem, a potem odwozi.
Ten układ jest intratny dla nich obojga, więc długo będą pielęgnować swoją znajomość - mówi tabloidowi znajoma aktora.
Stockingerowi się nie dziwimy, przynajmniej ma podwózkę za darmo. Ale jaki interes ma w tym już raz wpuszczona w maliny Kuklińska?